Dlaczego warto zacząć od angielskiego PRZED nauką innych umiejętności IT?
Nie ma co się pchać do IT gdy jeszcze się nie “odblokowało” możliwości pracy w zagranicznych korporacjach. W ostatnim czasie powstała narracja, że tylko w IT da się godnie zarabiać, co jest absolutną bzdurą – jest wiele lepszych, prostszych i szybszych ścieżek zawodowych, które zapewniają równie przyzwoite zarobki. Większość z tych ścieżek cechuje jedna część wspólna – wymagają komunikatywnego języka angielskiego. Jednak lwia część rynku pracy w Polsce jest ulokowana w zagranicznych korporacjach, a ciężko w nich pracować nie znając podstawowego języka biznesu. Dlatego jeżeli zależy ci na lepszych zarobkach, większych możliwościach wyboru ofert czy ciekawszej pracy, to zacznij od nauki angielskiego – gwarantuje, że jest to inwestycja, która zdecydowanie się zwróci. Może się nawet okazać, że wcale nie trzeba na siłę pchać się do IT.
Dlaczego pracując w IT trzeba znać angielski?
Jeżeli jednak interesuje cię branża IT, to zasada jest jedna: angielski w świecie IT to must have. Wprawdzie znam osoby, które pracują w tej branży w polskich firmach i raczej są słabsze z angielskiego, ale umówmy się – są to wyjątki potwierdzające regułę. I nawet w przypadku tych osób mówimy o słabszym poziomie języka, a nie o jego całkowitym braku.
Według mnie istnieją 4 jasne powody dlaczego angielski jest koniecznością:
- Nauka
Ameryki nie odkryję pisząc, że większość materiałów do nauki programów informatycznych i języków programowania jest w języku angielskim. Tak, pojawia się coraz więcej polskich odpowiedników kursów i tłumaczeń książek, ale w dalszym ciągu jest to bardzo ograniczony wybór, a rzadko wystarczy zrobić tylko jeden kurs lub przeczytać pojedynczą książkę, aby być w stanie pracować w danej technologii.
- Dokumentacja i szukanie rozwiązań
No dobra, nawet gdy będziemy w stanie posiąść wiedzę z określonej technologii w języku polskim na tyle dobrze, że zostaniemy zatrudnieni, to przecież nie nauczymy się każdego możliwego przypadku i wyjątku tak, aby nigdy nie musieć nic googlować. Praca w IT to ciągłe googlowanie i szukanie możliwych rozwiązań. Ja sama wyszukuję jakiejś funkcji czy pomocy jak poradzić sobie z błędem kilka lub kilkanaście razy w ciągu dnia pracy. NIE MA OPCJI, abym znalazła odpowiedzi na swoje pytania w języku polskim – język polski po prostu NIE ISTNIEJE w tej szczególnej sytuacji. I nie, chatGPT sobie nie poradzi.
- Ciągła zmiana
Praca w IT jest równoznaczna z ciągłą zmianą – programy się zmieniają, języki programowania są aktualizowane, nowe technologie wypierają poprzednie. Wszelkie dokumentacje, nowe kursy, posty na blogach – wszystko co najnowsze jest ogłaszane i publikowane w języku angielskim. Bez podstawowej znajomości czytania ze zrozumieniem traci się dostęp do fundamentalnej części świata IT.
- Praca w korpo
Skąd te horrendalne zarobki w branży IT? Z prawa popytu i podaży – w dobie obecnej cyfryzacji prawie każda firma potrzebuje programistów czy pokrewnych specjalizacji. Twoja wartość na rynku pracy w znacznej mierze zależy od tego czy konkurencja jest w stanie cię ukraść – nie potrafiąc komunikować się w języku angielskim zawężasz swój własny rynek pracy do polskich firm ZNACZNIE ograniczając swoje możliwości zarobkowe. Wysokie zarobki są dostępne, ale dla pracowników na których popyt jest ogromny.
Jaki poziom angielskiego jest wymagany?
B2. Inaczej mówiąc: dogadanie się po angielsku. Wyobraź sobie sytuacje, gdy nagle zostajesz sam(a) na ulicy w obcym mieście za granicą, rozładował ci się telefon i nie wiesz jak trafić do hotelu. Co musisz zrobić w tej sytuacji? Na pewno nie musisz mieć brytyjskiego akcentu, znać różnicy między present perfect simple a perfect continuous, czy perfekcyjnie wysławiać się używając bogatego słownictwa – musisz tylko (albo i aż) dogadać się z innymi.
Tak samo jest z pracą po angielsku – musisz się po prostu dogadywać w tym języku. Jeżeli jest problem do rozwiązania, zadanie do omówienia, sprawa wymagająca wyjaśnienia – musisz się dogadać o co w tym chodzi.
I żeby było jasne, nie mówimy tutaj o mizernych umiejętnościach języka na poziomie “kali jeść kali pić” – taki poziom prawdopodobnie będzie niewystarczający, aby uczestniczyć w rozmowie biznesowej w której istotną rolę będą odgrywać niuanse zawodowe i to jeszcze dyskutowane za pomocą różnych akcentów ludzi z wielu krajów. Ale naprawdę, nie trzeba było być orłem z angielskiego w szkole i jeździć na olimpiady z tego przedmiotu, żeby się dogadać. Celem jest zrozumienie co się do ciebie mówi i w miarę swobodne odpowiadanie i zadawanie pytań.
Czytanie, pisanie, mówienie czy słuchanie?
Moim zdaniem najważniejsze jest mówienie oraz słuchanie, ponieważ są to umiejętności, które wymagają bieżącej synchronizacji z odbiorcą i przy których nie da się oszukać i “zwolnić”, czyli wykonać ich asynchronicznie w swoim czasie lub użyć do tego sztucznej inteligencji. Jeżeli masz z kimś rozmowę, to jesteś tu i teraz, sam musisz zrozumieć co się do ciebie mówi i reagować na te słowa. W przypadku czytania lub pisania możesz wykonać zadanie wolnej czy wspomóc się dostępnymi narzędziami jak słowniki, google translate czy chatGPT. Dlatego największy nacisk postawiłabym na dyskusję – umiejętność słuchania oraz mówienia.
Jak się przełamać i rozgadać?
Z mojego doświadczenia wynika, że głównym problemem do przeskoczenia jest przełamanie się – trzeba “tylko” przestać się bać i zacząć mówić. Niestety specyfika naszego społeczeństwa oraz systemu edukacji nauczyła nas wiecznego wytykania błędów innym, przez co mamy wpojone, że nie możemy zrobić błędu, bo zaraz znajdzie się ktoś kto MUSI nas poprawić. Przez takie nastawienie mamy błędne przekonanie, że musimy mówić bezbłędnie, aby mieć w ogóle prawo się odezwać. Niestety koło się zamyka, ponieważ nie dojdziemy do dobrego poziomu wysławiania się jeżeli nie zaczniemy rozmawiać. Bez przełamania się nie obejdzie. Musimy zacząć mówić na tym naszym “tragicznym” poziomie, bo to jedyna droga na jakąkolwiek poprawę i rozpoczęcie swobodnej konwersacji.
Mam jednak dobrą wiadomość – przełamanie się jest najtrudniejszym etapem, później już jest prościej. Zaczyna się praktyka, pociąga za sobą coraz lepsze umiejętności, coraz mniej błędów, napędza naszą pewność siebie i powoli zaczyna iść jak z płatka.
Większość moich znajomych zaczynała pracę na dość kiepskim poziomie angielskiego, właśnie na takim ledwym dogadaniu się i to właśnie w pracy pod przymusem zaczęli rozmawiać i tak to już poleciało… pierwszy mail po angielsku, pierwsza rozmowa video, pierwsza rozmowa telefoniczna, coraz więcej praktyki, akcentów… nagle się okazało, że już się coraz więcej rozumie, strach powoli zaczyna mijać, a codzienna praca po angielsku zaczyna być coraz bardziej swobodna.
Oczywiście, nie ma co ukrywać, że rozpoczęcie pracy na stanowisku wymagającym języka angielskiego, podczas gdy ledwo umiemy się w nim dogadać jest brutalnym narażeniem się na dużą dawkę stresu. Ale może warto spróbować? Może warto się przemóc i przemęczyć przez ten okres, aby polepszyć swoją sytuację? Jaką mamy alternatywę? Dalszy problem z angielskim, dalsze kompleksy, dalsze ograniczenie rynku pracy i brak możliwości lepszego zarabiania – to co, może pora coś z tym zrobić?
Powtórzę, żeby to wybrzmiało: wiele osób zaczyna na niskim poziomie. Normalne jest to, że musisz się rozgadać w pracy. Jeżeli ktoś daje ci szansę na taką pracę, to wierzy, że dasz sobie radę – warto iść za ciosem i zawalczyć o swoją karierę.
Jak się nauczyć angielskiego?
- Wykup lekcje na rozmowy z native speakerem. Koniec z typowym lekcjami angielskiego typu gramatyka i inne pierdoły – najważniejsze jest rozmawianie! Postaw się w sytuacji, gdy jesteś zmuszona/y rozmawiać po angielsku, inaczej się nie dogadasz. Nie ma drogi na skróty.
- Zacznij myśleć po angielsku. Zacznij rozmawiać sam ze sobą, narzuć sobie jakiś temat i głośno (albo w myślach) spróbuj na niego odpowiedzieć. Pomyśl sobie o ostatniej sytuacji, którą chciał(a)byś opowiedzieć znajomemu – jak opowiedział(a)byś to po angielsku? Spróbuj to zrobić! Zacznij używać angielskiego cały czas w swojej głowie.
- Jak poczujesz się już na tyle pewnie, że będziesz w stanie wyjść do ludzi, to wyjdź – zacznij rozmawiać z innymi po angielsku, np. z partnerem, przyjaciółką lub osobą w internecie. Narzućcie sobie czas typu 15 minut 2x w tygodniu podczas których odzywacie się do siebie tylko po angielsku. Nic tak nie kształtuje umiejętności języka jak ćwiczenie rozmów z wieloma różnymi osobami.
- Zacznij otaczać się językiem angielskim. Przeczytaj artykuł, zrób kurs po angielsku, posłuchaj odcinka podcastu, przeczytaj jakąś książkę, obejrzyj serial bez napisów.
- Zacznij ćwiczyć na żywym organizmie – idź na próbne rozmowy kwalifikacyjne lub poszukaj płatnych konsultacji w których odwzorujecie rozmowę rekrutacyjną w języku angielskim. Bez ćwiczenia nie wypadniesz dobrze na rozmowie, na której naprawdę ci zależy. Kilka próbnych rozmów pozwoli opanować stres i lepiej przygotuje cię przed rzeczywistą rozmową.
Podsumowanie
- Zanim zaczniesz uczyć się jakiejkolwiek umiejętności IT, zacznij od nauki języka angielskiego.
- Język angielski w branży IT to must have. Jest potrzebny między innymi do nauki, czytania dokumentacji czy śledzenia zmian.
- Poziom wymagany do pracy to B2, czyli swobodne prowadzenie konwersacji w tym języku.
- Największy nacisk kładziony jest na dyskusję – mówienie oraz słuchanie.
- Wiele osób doświadcza lęku przed rozmową w języku angielskim. Przełamanie się jest najtrudniejsze, później już jest tylko prościej.
- W nauce postaw na ćwiczenie dyskusji – praktykuj ją z native speakerem, samym sobą, znajomymi i na próbnych rozmowach kwalifikacyjnych.
keywords: język angielski, nauka języka angielskiego, nauka angielskiego, angielski w it, angielski dla specjalistów it, język angielski w branży it, język angielski a programowanie, czy angielski jest potrzebny do programowania, czy angielski jest wymagany do programowania, czy angielski jest wymagany do zostania analitykiem danych, praca w it w języku polskim, nauka angielskiego od podstaw, nauka angielskiego, angielski w it zwroty, angielski w informatyce, dlaczego angielski, dlaczego angielski jest uniwersalny, dlaczego angielski w it, praca w it bez angielskiego, angielski w it kursy, angielski dla it, angielski do programowania, angielski programistyczny, angielski w programowaniu, angielski dla programistów, angielski programowanie, programowanie angielsku, programowanie po angielsku, nauka angielskiego dlaczego warto, jak nauczyć się języka angielskiego, jak nauczyć się angielskiego, jak nauczyć się angielskiego od zera, jak nauczyć się angielskiego w domu, najlepsza nauka angielskiego, czy nauka angielskiego jest trudna, nauka angielskiego bez gramatyki, nauka angielskiego do pracy, nauka angielskiego jak zacząć, nauka angielskiego jak najlepiej, nauka angielskiego jak się uczyć, nauka angielskiego dla dorosłych
Początek wpisu trochę mnie załamał – nie umiem rozmawiać po angielsku, czyli nic tu po mnie. Ale dalsza część dała motywacyjnego kopa, zwłaszcza to, że dużo osób było w mojej sytuacji i podkręcili swój angielski. Więc dlaczego ja mam nie dać rady?
Ja sama kiedyś byłam osobą, która nie była w stanie zamówić kawy na wakacjach po angielsku. Przeszłam przez kroki nauki, które opisałam na końcu posta – dzięki temu doszłam do poziomu w którym byłam w stanie wyjechać na praktyki do Niemiec i rozmawiać tylko po angielsku. Na początku stres na praktykach był ogromny, mało co rozumiałam i nie byłam w stanie sklecić poprawnego zdania, ale najważniejsze, że udało się przemóc i działać mimo strachu. Później już było coraz prościej, a dzisiaj swobodnie pracuję po angielsku na codzień.
Trzymam kciuki za Twoją naukę!
Hej, niby rady są oczywiste i nie na zasadzie „kup ten ktoś za jedynie 999.99zl”. Może w prostocie tkwi sekret? 🤔 masz jakiś sposób by używać nauczonych słówek a nie tylko by były w użyciu biernym – rozumieniu?
Marta
Opierając się na doświadczeniu z pracy w kilku firmach od branży elektronicznej do czystego softwarehouse, mogę powiedzieć tylko jedno: bez swobodnego(!) angielskiego drzwi w IT są w zasadzie zamknięte. Ta umiejętność jest o wiele ważniejsza, niż ten cały Excel, SQL, Python, Java, pisanie dokumentacji, testów i nawet rozmowy z przełożonym o twoich „perspektywach”. Przełożony się pozłości, projekt będzie miał obsuwę, a testów jak nie było, tak nie będzie, lecz angielski uratuje ci 4 litery w najmniej spodziewanym momencie i być może nawet wyprostuje wszystkie drogi. No i warto dodać, że na studiach lektoraty z angielskiego, to śmiech na pustej sali. Nie mają nic wspólnego z angielskim, który faktycznie wykorzystuje się w projektach i rozmowach z klientami/zespołami.